Taki miałam piękny plan, że dziś wrzucę zdjęcie chociaż jednego gotowego aniołka, ale nic z tego. Wczoraj zrobiłam masę solną; jak na pierwsze podejście wyszła całkiem nieźle. Powstały 3 aniołki, 2 serduszka (zrobię z nich wisiorki na rzemyku) i jeden spory koralik. Co do koralika plan jest taki, żeby przy następnych podejściach do masy zrobić kolejne koraliki z resztek (nie lubię wyrzucać) i z kilku zrobić np wisiorek, kolczyki, albo bransoletkę - tak, tak, na rzemyku :).
Dziś cały dzień niemalże aniołki siedziały w piekarniku, najpierw 2h na 50 stopniach, potem kolejne 2h na 60 i kolejne 2h na 70. Temperaturę zwiększałam chyba ze wzrostem zniecierpliwienia. Teraz już dam sobie spokój z suszeniem, ale jutro od rana nie ma zmiłuj, aniołki będą się smażyć hihi
Masę solną zrobiłam według przepisu:
200g soli (drobnej, kamienna się nie nada)
200g mąki (kupiłam zwykłą pszenną w Sklepie z Owadem)
125 cm3 wody (ja dodałam troszkę więcej, na tyle, żeby masa nie była bardzo sucha, tylko elegancko plastyczna)
Zagniatałam całość ok 10 minut i potem też trochę, przed ulepieniem każdego z elementów figurek. Poszczególne części świetnie kleją się po posmarowaniu wodą (można pędzlem, ja robiłam to palcem). Woda bardzo dobrze wygładza nierówności i rozwarstwienia masy w czasie np formowania kulek.
Aniołki planuję potraktować farbami akrylowymi, decoupage, a na koniec lakierem. Ale o tem potem (czyli kiedy w końcu wyschną....)
A tu aniołki jeszcze przed pieczeniem:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz