Tak, skasowałam sobie posta i pluję w swoją własną brodę, bo zaczynam pisać go od nowa :).
Dziś rano obudziłam się z wściekłym bólem gardła i zatkanym nosem. Choróbsko w końcu i mnie dopadło, a myślałam, że jako Matka Polka jestem nie do ruszenia.
Nic to, że w głowie tupta stado krasnoludków, trza się zająć manualnie i tak powstała butelka w decoupage (butelki po Karmi sprawdzają się świetnie) i zakańczam koralik i dwa serduszka masosolne. Mężulo twierdzi, że nadużywam złotego koloru, a to (tu zapodaję cytat) "wiochmeńsko wygląda". Trudno, moja butla i to ja się artystycznie wyżywam, nawet jeżeli miałabym ją trzasnąć na sraczkowato! A co!
|
Decoupage na masie solnej, jeszcze podkręcę akrylami i zalakieruję |
|
"Wiochmeńska" butla na złoto :) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz